🎐 Jak Wypalać Prądem W Drewnie
Przy bezpośrednim ogrzewaniu prądem ograniczeniem w jego wykorzystaniu będzie dopuszczalna moc pobierana z sieci dla naszego domu, zatem istotne znaczenie ma jego wielkość i ciepłochronność decydujące o zapotrzebowaniu na energię cieplną. Ogrzewanie elektryczne z wykorzystaniem grzałek może odbywać się z bezpośrednim
Jak to możliwe? Drewno (biomasa) to paliwo odnawialne, które z łatwością może osiągać zerowy bilans emisji dwutlenku węgla. To jedno z zaledwie dwóch powszechnie dostępnych źródeł energii dla ogrzewania domów, które ma taką zdolność (drugim jest pompa ciepła w tandemie z fotowoltaiką). Niestety poziom znajomości tych
Długo wyczekiwany filmik o tym jak wypalać kocie wąsy, wybrysy :D Bardzo prosty sposób, który sprawdzi się prawie w każdym przypadku ;) Jeśli chcesz nauczyć
Do prac pirograficznych przy pomocy wypalaraki potrzebne są także: papier ścierny, ołówek, gumka i piłka do drewna. Na początek powinno to wystarczyć. Jeżeli będziemy chcieli uzyskać dodatkowe przebarwienia drewna, warto się zaopatrzyć w lakier, bejcę do barwienia lub naturalny olej, który według mnie daje najpiękniejsze efekty.
Jak usunąć pleśń na drewnie - domowe sposoby. Po pierwsze, w pomieszczeniu w którym znajduję się drewno trzeba zadbać o dobrą wentylację, gdyż pleśń rozwija się w wysokiej wilgotności. Jeśli obawiasz się, że Twoje drewno jest spleśniałe, możesz spróbować następujących domowych środków: sody oczyszczonej,
Później drewno osiąga temperaturę ok. 300 stopni Celsjusza i wtedy następuje jego odgazowanie. Na koniec spalany jest węgiel drzewny w temperaturze od 500 do 800 stopni Celsjusza. Każda z faz spalania drewna jest dosyć charakterystyczna i łatwo rozpoznać, na którym etapie spalania jest dostarczony do pieca ładunek.
Wyjaśniamy krok po kroku. Postępowanie w razie porażenia prądem elektrycznym zależy od tego, jakie jest źródło, napięcie i natężenie prądu. Inaczej wygląda tzw. kopnięcie prądem z nieuziemionego gniazdka, inaczej porażenie piorunem. W niniejszym poradniku radzimy, jak powinna wyglądać pierwsza pomoc przy porażeniu prądem
Pirografia czyli wypalam grafikę w drewnie Urodzinowy prezent, który otrzymałam do siostry i szwagra okazał się strzałem w dziesiątkę ;) Kompletnie się go nie spodziewałam - mało tego, kiedyś sama myślałam o tym, aby doposażyć swoją narzędziownie o wypalarkę do drewna.
Kuchnia w drewnie – choć będzie wymagała pielęgnacji – zapewni Ci jedyną w swoim rodzaju aranżację. Surowiec jest ponadczasowy, dlatego masz pewność, że nigdy nie wyjdzie z mody. Zaletą drewna jest również uniwersalność – meble wykonane z tego materiału będą pasowały do wnętrz klasycznych, nowoczesnych, industrialnych
Rozporządzenie Ministra Spraw Wewnętrznych i Administracji z 7 czerwca 2010 roku określa jedynie, że w domach drewnianych zabronione jest instalowanie opraw oświetleniowych oraz osprzętu instalacji elektrycznych takiego jak wyłączniki, przełączniki, gniazda wtyczkowe, bezpośrednio na podłożu palnym.
Zobacz 2 odpowiedzi na pytanie: Wypalanie w drewnie. Systematyczne pobieranie treści, danych lub informacji z tej strony internetowej (web scraping), jak również eksploracja tekstu i danych (TDM) (w tym pobieranie i eksploracyjna analiza danych, indeksowanie stron internetowych, korzystanie z treści lub przeszukiwanie z pobieraniem baz danych), czy to przez roboty, web crawlers
Najtrudniejsza część procesu: oczyszczamy warstwą spalonej czerni za pomocą śrubokręta z okrągłą dyszą drucianą. Musimy użyć dyszy dokładnie takiej samej jak na zdjęciu, wydajność jest wprost proporcjonalna do średnicy pędzla. Dysze do szlifierek kątowych i szczotkowych o szerokości szczotek 10 cm dobrze sobie z tym poradzą.
I8fgc0w. Przejdź do następnych akapitów: Renowacja drewnianego płotu – kiedy warto się na nią zdecydować? Jak usunąć mech z drewnianego płotu? Konserwacja płotu – czym zabezpieczyć drewno przed wilgocią? Malowanie płotu – jak zrobić to dobrze? Podsumowanie Drewno, mimo że jest solidnym materiałem, jest także niezwykle wrażliwe na działanie czynników atmosferycznych. W efekcie bez odpowiedniej konserwacji, szybko niszczeje. Słońce, woda czy zmiany temperatur negatywnie wpływają na jego kondycję. Niezabezpieczona powierzchnia jest też podatna na działanie bakterii, owadów i grzybów. Ochronę deskom zapewnia impregnacja. Odpowiednie zabezpieczenie drewna sprawia, że materiał nie chłonie wody, a w efekcie nie pęcznieje i nie pęka. Jest też odporny na biokorozję. Prawidłowa impregnacja tworzy także barierę ochronną przed uszkodzeniami mechanicznymi. Płot ażurowy Blooma z łukiem 180 x 180 cm zielony Oczywiście trwałość materiału zależy też od rodzaju drewna. Cienkie panele szybciej ulegną zniszczeniu niż solidne deski. Co należy wziąć pod uwagę podczas doboru odpowiedniego preparatu do renowacji ogrodzenia z drewna? Czym konserwować drewno na zewnątrz, by rzeczywiście móc powiedzieć, że był to zakup na lata? Odpowiedzi na powyższe pytania znajdziesz w tym artykule. Dowiesz się też, kiedy deski wymagają renowacji oraz czym zabezpieczyć drewno przed wilgocią i innymi szkodliwymi czynnikami. Podpowiemy Ci także, jak malować płot, by został solidnie zaimpregnowany. Renowacja drewnianego płotu – kiedy warto się na nią zdecydować? By drewniany płot był faktycznie dobrą inwestycją na lata, musisz go regularnie konserwować. W przeciwnym wypadku, ogrodzenie po kilku sezonach nada się do całkowitej wymiany. Impregnacja to nic trudnego, szczególnie jeśli dbasz o systematyczność. Kiedy renowacja desek i malowanie płotu jest koniecznością? Nie zwlekaj z pracą, jeśli z ogrodzenia zaczyna odpryskiwać farba lub pojawia się na nim pleśń. Sygnałem do konieczności ponownego zabezpieczenia drewna będą także uszkodzenia. Twoją uwagę powinny zwrócić również przebarwienia i pęcznienie materiału, ślady insektów oraz grzyby. Drewniane ogrodzenie wygląda najmniej atrakcyjnie po zimie. Długotrwała ekspozycja na gorącym słońcu podczas lata, a następnie na deszcze i śnieg, odbijają się na kondycji materiału, dlatego wiosna jest dobrym czasem na przeprowadzenie renowacji płotu z desek. Dzięki temu będzie się pięknie prezentować przez cały kolejny sezon i nie trzeba będzie go wymieniać przez kolejnych kilka lat. By ocenić, czy już potrzebna jest renowacja płotu, dokonaj dokładnych oględzin całego materiału. Przede wszystkim skontroluj trwałość desek. Przyjrzyj się im dokładnie i oceń, czy konieczna będzie wymiana zniszczonego elementu, czy wystarczy dobre wyszlifowanie powierzchni. Gdy deski ogrodzenia są przegniłe lub rozpadają się, koniecznie zastąp je nowymi. Jeśli drewniany płot pokrywa odpryskująca farba, to także sygnał, że czas przeprowadzić renowację. Przed impregnacją zeszlifuj starą powłokę, a całe ogrodzenie oczyść z piasku, brudu, plam oraz zatłuszczeń. Odpowiednie wyszlifowanie i wyczyszczenie podłoża jest niezwykle ważne, bo jakość zabezpieczenia drewna zależna jest zarówno od odpowiedniego preparatu, jak i dobrego przygotowania powierzchni. Jak usunąć mech z drewnianego płotu? Jedną z oznak świadczących o konieczności renowacji płotu, jest zielony nalot. To mech, który pojawia się najczęściej na zacienionych i wilgotnych miejscach. Przed malowaniem musisz go usunąć. Sprawy nie załatwi jednak zeszlifowanie nalotu – w ten sposób możesz tylko rozsiać zarodniki i zepsuć materiał. Więc jak usunąć mech z drewnianego płotu, by skutecznie go zlikwidować? Sięgnij po specjalny preparat. Zakupiony produkt rozpyl na powierzchni pokrytej mchem. Odczekaj tyle, ile nakazał producent, a następnie oczyść drewniany płot i dokładnie spłucz pozostałości roślin. W razie konieczności usuń także pleśń, grzyby czy glony specjalnym preparatem. Ich również nie należy usuwać na sucho. Na tak oczyszczoną powierzchnię płotu możesz już nanieść impregnat. Czym konserwować drewno na zewnątrz? Konserwacja płotu – czym zabezpieczyć drewno przed wilgocią? Impregnacja drewna przebiega na kilka sposobów. Może wykorzystać metodę ciśnieniowo-próżniową, głęboką lub powierzchniową. Dwa pierwsze rodzaje wykonuje się w specjalnych warunkach. Najpopularniejszą metodą konserwacji i tą, którą wykonasz samodzielnie, jest impregnacja powierzchniowa. Przeprowadza się ją właśnie w celu odnowienia i ochrony powierzchni. Czym konserwować drewno, by uchronić je przed wilgocią? Jaki środek wybrać? Zwróć uwagę na przeznaczenie impregnatu i jego cechy. Większość środków działa kompleksowo, jednak zdarzają się te o wąskim zastosowaniu, na przykład tworzące wyłącznie powłokę wodoodporną. Czym konserwować drewno użyte jako budulec ogrodzenia? Preparat, który wybierzesz, powinien głęboko wniknąć w strukturę desek płotu. Dobrze, by działał kompleksowo, bo zyskasz więcej korzyści – nie tylko zmniejszysz chłonność drewnianej powierzchni, ale też zabezpieczysz ogrodzenie przed działaniem wody i słońca oraz stworzysz barierę ochronną przed pleśnią, grzybami oraz owadami. Zastanawiasz się czym pomalować płot drewniany, bo zależy Ci na zabezpieczeniu materiału i zabarwieniu go? W takim przypadku dobrym wyborem będzie impregnat. Poszukaj wtedy produktu dekoracyjno-ochronnego. Dostępne na rynku preparaty wzbogacone są pigmentami, które barwią drewno i podkreślają charakterystyczny rys słojów. Impregnat sprawdzi się nie tylko jako zabezpieczenie drewnianej powierzchni, ale także jako warstwa gruntująca pod środki dekoracyjne – lakierobejce, lakiery czy emalie. W ten sposób nadasz deskom kolor. Jeśli chcesz zakryć naturalny rys słojów, użyj odpowiedniej emulsji. Dzięki szerokiej gamie kolorów, bez trudu stworzysz elegancki i prosty płot albo kolorową kompozycję z desek. Malowanie płotu – jak zrobić to dobrze? Wiesz już czym pomalować płot drewniany, by zabezpieczyć go przed wilgocią i że praca ta jest koniecznością, by długo cieszyć się pięknym ogrodzeniem. Jednak sam wybór odpowiedniego środka nie sprawi, że pokryta sękami powierzchnia będzie dobrze zaimpregnowana. Ważny jest także sposób aplikacji zakupionego środka. Jak pomalować płot impregnatem, by spełniał swoje zadanie? Krok 1: Malowanie rozpocznij od sprawdzenia prognozy pogody. Pracę zaplanuj na ciepły i bezdeszczowy dzień. Załamanie pogody czy też poranna rosa, mogą wpłynąć na jakość uzyskanego efektu. Malowane drewno musi być suche i czyste oraz pozbawione plam. Krok 2: Dokładnie wyszlifuj powierzchnię płotu. Najlepiej sprawdzi się do tego papier ścierny o gradacji ok. 150-200. W celu ułatwienia sobie pracy użyj szlifierki. Na koniec odpyl powierzchnię i oczyść ją z powstałego podczas szlifowania 3: Weź puszkę z impregnatem i dobrze wymieszaj substancję. Do nanoszenia preparatu przygotuj sobie pędzel – najlepiej ten przeznaczony do wyrobów rozpuszczalnikowych. Jeśli do dyspozycji masz wyłącznie pędzel uniwersalny, przygotuj włosie tak, by nie wypadało podczas nanoszenia impregnatu. Preparat nakładaj zgodnie z zaleceniami producenta. Zwróć uwagę na ilość warstw, którą musisz nałożyć, by ochrona była skuteczna oraz czas schnięcia poszczególnych powłok. Doczytaj też czy producent zaleca międzywarstwowe szlifowanie. Podsumowanie Impregnacja jest najskuteczniejszą i podstawową metodą konserwacji drewnianych elementów. Preparaty chronią naturalne powierzchnie (szczególnie te znajdujące się na zewnątrz) przed działaniem promieni słonecznych, owadami, wilgocią i pleśnią. Impregnację drewnianego płotu musisz przeprowadzać regularnie. Gdy deski zaczną tracić kolor, pojawi się na nich pleśń albo dotychczasowa farba zacznie odpadać, to znak, że nastał najwyższy czas na ponowną konserwację ogrodzenia. Podczas pracy pamiętaj o dobrym wyszlifowaniu powierzchni i ewentualnej wymianie uszkodzonych desek. Konserwacja płotu jest także okazją do odświeżenia go i zmienienia kolorystyki. Możesz zabarwić drewno, zachowując rys słojów albo stworzyć jednolitą powierzchnię o dowolnym odcieniu. Nic nie stoi na przeszkodzie, byś także połączył kilka kolorów i stworzył oryginalne ogrodzenie. Więcej inspiracji, na to, jak ciekawie odświeżyć płot, znajdziesz w załączonym przez nas filmie.
Ognisko, kominek od zawsze kojarzone są z drewnem. To najstarsze paliwo, które było spalane w celu ogrzania i oświetlenia pomieszczeń. W kominkach powinno palić się wyłącznie drewnem, bo do tego są one przeznaczone. Ale postęp technologiczny sprawił, że może ono być w innej, niż tradycyjna, postaci. Mamy więc brykiet, pellet i różne ich odmiany. Ale wciąż jest to suche drewno. Na blogu opisuję głównie brykiety i sposoby palenia nimi. Tym razem jednak pokażę wam, jak powinno się palić drewnem, żeby w nie trzeba było dokładać do kominka zbyt często i żeby w domu było ciepło. Na blogu opisuję głównie brykiety i palenie nimi w kominku. To według mnie jedno z najlepszych paliw kominkowych. Ale nie tylko brykietem człowiek pali. Są osoby, które wolą drewno od brykietu. Wiem, że mój blog czytają rasowi palacze kominkowi, którzy w zależności od okazji, palą drewnem albo brykietem. Ja też na początku mojej przygody z kominkiem paliłem drewnem. Niestety wtedy byłem jeszcze niedoświadczonym użytkownikiem kominka i uwierzyłem na słowo sprzedawcy drewna, że to, które kupuję jest suche. I tak paliłem przez pół roku mokrym, nie nadającym się do kominka dębem. Po jakimś czasie zajrzałem do wyczystki i w kominie miałem pełno wody, która przelewała się już otworem, którym wybiera się sadzę po wyczyszczeniu kominka. Uczyłem się, na własnych błędach. W tym wpisie chcę Ci pokazać, jak długo i efektywnie można palić drewnem. W jaki sposób załadować kominek drewnem raz i mieć spokój na kilka godzin. Da się to zrobić, ale trzeba mieć na to sposób. Kiedyś uczono, że w kominku należy palić tak, jak w ognisku. Układamy stos drewna w palenisku, w kształcie indiańskiego namiotu, podpalamy i jak się porządnie rozpali, to dokładamy kolejne porcje drewna. W przypadku ogniska nie jest to trudne, bo dym ulatuje w powietrze a ciepła z niego też niewiele wykorzystujemy. W przypadku palenia w kominku owszem, ogień szybko się rozpali, ale drewno, którego nie naładujemy do kominka zbyt dużo, równie szybko się wypali i będzie trzeba co jakiś czas dokładać kolejne jego porcje. Wiąże się z tym otwieranie kominka, wpuszczanie choćby niewielkiej, ale zawsze, porcji dymu o salonu i dorzucanie kolejnej porcji opału, dość często. Jeśli ktoś lubi, czemu nie. Ja osobiście wolę nie dotykać kominka przez kilka lub kilkanaście godzin i cieszyć się ciepłem w domu. Aby w jak największej części wykorzystać zalety kominka i drewna, trzeba w tym pierwszym palić drewnem „od góry”. Polega to na tym, że układamy w kominku drewno, zaczynając od najgrubszego, które powinno się znaleźć na samym dole paleniska, a kończąc na najcieńszym i najdrobniejszym, które układamy na samej górze stosu. Rozpałkę lub podarty papier układamy u góry stosu i tam też podkładamy ogień. Żeby zapewnić dobre warunki do palenia się drewna, kolejne warstwy należy układać naprzemiennie, pierwsza wzdłuż, kolejna w poprzek. W praktyce wygląda to mniej więcej tak. Po wybraniu popiołu z kominka na sam spód ułożyłem trzy solidne kawałki suszonego przez 3 lata dębu. Rozmiar szczap drewna wymusił na mnie ułożenie ich wzdłuż paleniska. W drugiej warstwie znalazły się już cieńsze i krótsze kawałki suszonego przez 4 lata buka. Ponieważ są one krótsze, to idealnie nadają się na ułożenie ich w poprzek paleniska. Kika kawałków wypełniło również puste miejsce obok szczap dębu. W ten sposób w kominku mam dużo opału, który powinien mi starczyć na kilka godzin solidnego grzania. Na kawałki buka położyłem jeszcze jeden, drobniejszy kawałek dębu. Jego zadaniem jest utworzenie pustej przestrzeni między grubszymi kawałkami buka a drobnym drewnem rozpałkowym, które będzie na samej górze stosu. Suche, połupane drewno na rozpałkę ułożyłem na górze tak, że jak będzie się wypalać, to nie będzie mi spadać na szybę, tylko na tylną ściankę kominka. Między te suche kawałki włożyłem jedną kostkę podpałki do grilla. To w zupełności wystarczy, żeby rozpalić ogień i suche, drobne drewno. Tak załadowany kominek nie wygląda może zbyt efektywnie, ale na pewno zapewni ciepło w domu przez co najmniej kilka godzin. Po włożeniu rozpałki pozostaje już tylko podłożenie ognia i delektowanie się ciepłem i kominkowym nastrojem. Już kilka minut po podłożeniu ognia w kominku paliło się jak trzeba. Suche drewno zajęło się bez problemu i ogień radośnie płonął, a kominek stawał się coraz bardziej gorący. Jak możesz zauważyć, rozpalałem kominek bez uchylonych drzwiczek kominka. Jedyne co zrobiłem, to otworzyłem dopływ powietrza na maksimum. Palenie „od góry” poza tym, że jest efektywne i pozwala na zapomnienie o dokładaniu do kominka przez długi czas, ma jeszcze jedną ważną zaletę. Pierwsze minuty, kiedy ogień się rozpala, kiedy kominek jest zimny, kiedy komin nie jest jeszcze rozgrzany powodują najczęściej zabrudzenie szyby kominka. Kiedy palimy od góry, to pierwszy ogień jest na tyle wysoko, że nie jest w stanie zabrudzić szyby kominka, dzięki czemu przez długi czas możemy patrzyć na ogień i delektować się jego niepowtarzanym tańcem. Ten sposób palenia jest też najbardziej czysty i ekonomiczny. Nie ma dymu, ogień ma wystarczającą ilość tlenu a drewno spala się w pełni. Nie produkujemy smogu, nie trujemy siebie i sąsiadów. Po 30 minutach w kominku paliło się już solidnie. Paliły się nie tylko drobne kawałki drewna, ale i znajdujące się na pierwszej warstwie kawałki buka. Jak widać, szyba jest czysta. Po godzinie od rozpalenia kominek grzał już jak trzeba. Drewno pięknie się paliło, w salonie robiło się gorąco a ciepła woda płynęła w rurkach ogrzewania. Wszystko, co trzeba, by było romantycznie i przyjemnie. Jak widać na zdjęciu, ogień „schodzi” w dół stosu drewna, zajmując coraz grubsze jego kawałki. Dzięki temu pali się spokojnie a oddawane ciepło płynie umiarkowanym strumieniem. Szyba czysta jak po umyciu. Po wykonaniu powyższego zdjęcia przymknąłem dopływ powietrza do paleniska do połowy. Kolejne godziny upłynęły przy spokojnym i równomiernym spalaniu się drewna. Ogień trawił stopniowo coraz grubsze kawałki, drewna, paląc się spokojnie. Po trzech godzinach od podłożenia ognia w kominku i w domu miałem gorąco. Jak widzisz, szyba jest trochę przybrudzona. Na taki stan rzeczy złożyły się dwie rzeczy. Po pierwsze, przymknięcie dopływu powietrza o połowę, czyli „wyłączenie” kurtyn powietrznych, chroniących szybę przed okopceniem a po drugie, palenie w kominku drewnem dębowym. Nie jest to najlepsze drewno do kominka. Zawiera dużo kory, garbniki i kwasy, które brudzą szybę i kominek. W kolejnych godzinach sytuacja nie uległa zmianie, szyba już bardziej nie zabrudziła się, a drewno dębowe żarzyło się jak brykiet. Po czterech godzinach od podłożenia ognia Kominek po 5 godzinach Siódma godzina palenia w kominku Po siódmej godzinie palenia w kominku miałem jeszcze sporo żaru. Duża ilość gorących kawałków niedopalonego drewna co prawda nie generowała już oszałamiającej ilości ciepła, ale sprawiała, że kominek stygł bardzo, bardzo wolno. Ogień rozpaliłem w niedzielę, o 15:30. Ostatnie zdjęcie zrobiłem o 22:30. W domu miałem ciepło, w buforze 1000 litrów wody o temperaturze 70 stopni Celsjusza. Jak z jednego wsadu drewna, to wynik rewelacyjny. W poniedziałek rano, o 7:30 zajrzałem do kominka i znalazłem tam sporo niedopalonych drewnianych kawałków. To niestety minus palenia drewnem. Nie spala się ono całkowicie i jak wybieramy popiół, to dużo drewna wynosimy razem z nim. Kiedy robiłem to zdjęcie wyczułem, że popiół w palenisku jest ciepły. Przetarłem więc szybę kominka i postanowiłem sprawdzić, czy w popiele znajdę coś ciekawego. Wziąłem kawałek drewna i rozgarnąłem niedopałki. I udało się. Znalazłem pod nimi solidny kawałek gorącego, żarzącego się drewna. Nie pozostało mi nic innego, jak obłożenie żaru brykietem i drewnem a na końcu wrzucenie na żar kilka kawałków podartego papieru i drobnego, suchego drewna. Już po chwili w kominku paliło się jak trzeba. Uwaga! Zanim zaczniesz palić w kominku sposobem, który opisałem w tym wpisie, przeczytaj najpierw wpisy, w których odpowiadam na pytania, Czy kominek może wybuchnąć i czy można go rozgrzać do czerwoności? To podstawowa lektura dla wszystkich posiadaczy kominków. Podsumowanie. Jak widzisz, drewnem też można palić w kominku długo i efektywnie. Co prawda, nie możne się ono równać z brykietem, jeśli chodzi o czas palenia, ale nie ma aż tak źle. W opisanym powyżej przykładzie zużyłem 29,2 kg suchego, sezonowanego co najmniej 2 lata drewna, na które składało się: 10 kg suchego drewna bukowego 16,8 kg suchego drewna dębowego 2,4 kg suchego, drobnego drewna – rozpałki Wykorzystałem więc więcej drewna niż brykietu, który spaliłem opisując jak długo i efektywnie palić samym brykietem w tym wpisie. Brykiet palił się przez 11 godzin, drewno przez siedem. Różnica spora. Z 24 kg brykietu uzyskałem 129,6 kWh energii. Z drewna, przy założeniu, że buk i dąb generują 4,2 kWh energii z jednego kilograma, a drewno iglaste, które wykorzystałem jako rozpałkę 4,5 kWh z kilograma, uzyskałem 123,46 kWh energii. Z obliczeń wynika, że spalając o 5 kg więcej drewna, uzyskałem o 6 kWh energii mniej a kominek miałem gorący przez 4 godziny krócej. Wyraźnie widać różnicę między brykietem a drewnem. Aby efektywnie i długo palić samym drewnem trzeba przede wszystkim mieć odpowiednio suchy opał, z którego wyciśniemy maksymalną ilość energii. Po drugie, trzeba palić w kominku „od góry” układając drewno w odpowiedniej kolejności, od najgrubszego na samym dole, do najdrobniejszego u samej góry. Ogień powinien „schodzić” z góry w dół. Trzecia rzecz to odpowiednie sterowanie dopływem powietrza. Tutaj już trzeba eksperymentować. Jeśli przymkniemy go za bardzo, proces spalania będzie niepełny i zamiast ciepła będzie kupa dymu i smrodu. Jeśli nie przymkniemy go wcale, to drewno będzie się palić szybko i intensywnie. Ja przymykam dopływ powietrza do połowy. Jak jest w twoim kominku, musisz sprawdzić w praktyce. Spalając prawie 30 kg drewna miałem w domu ciepło przez 16 godzin. I pewnie nie rozpalał bym w kominku rano, gdyby nie sporo gorących węgli, które pozostały w palenisku. Chciałem je wykorzystać i nie dopuścić do całkowitego wychłodzenia się kominka, żeby nie marnować opału na jego ponowne rozgrzewanie. Zakładając, że dąb i buk ważą około 560 kg suchej masy drzewnej w jednym metrze przestrzennym a jeden metr połupanych i pociętych szczap tych gatunków kosztuje 180 zł, to łatwo policzyć, że opisany wsad 26,8 kg drewna to około 1/21 metra przestrzennego. Koszt tej ilości drewna to około 8,61 zł. To mniej niż brykietu, ale mamy z niego mniej energii, krócej się pali no i drewno trzeba sezonować co najmniej 2 lata, żeby wycisnąć z niego maksymalną ilość ciepła. A to wymaga miejsca i odpowiednich warunków. Na końcu trzeba je dostarczyć z drewutni to salonu. Z brykietem nie ma tyle zachodu. Kupujemy ile potrzebujemy i nie musimy czekać na odpowiedni moment do jego spalenia przez 2 lata. No i brykietu spalimy wagowo mniej niż drewna. Licząc w drugą stronę. Z 24 kg brykietu uzyskamy 129,6 kWh energii. Z 1000 kg tego paliwa będziemy mieli 41,7 takich wsadów, z których uzyskamy 5400 kWh energii. Jeśli chodzi o drewno, to z 30 kg uzyskamy 123,46 kWh energii cieplnej. Aby drewno wygenerowało taką samą ilość ciepła jak brykiet, to potrzeba go 1314 kg, czyli 43,8 porcji 30-to kilogramowych. Jeśli założymy, że metr przestrzenny suchego drewna bukowego i dębowego waży 560 kg, to łatwo policzyć, że musimy mieć 2,35 metra przestrzennego suchego drewna kominkowego. Jeśli kupisz drewno mokre, to musisz mieć go o 10% więcej (2,6 mp), bo po wyschnięciu zmniejsza ono swoją objętość. Jeśli chodzi o koszty, to przy cenie 180 zł za metr przestrzenny mokrego, pociętego i połupanego drewna, będzie ono kosztować co najmniej 468 zł. Tona brykietu, dla którego dokonałem obliczeń kosztuje 600 zł. W obydwu przypadkach należy doliczyć koszty transportu opału do domu. Czy warto dopłacać ponad 130 zł do brykietu? Na to pytanie każdy musi odpowiedzieć sobie sam, ale najpierw musisz poznać wady i zalety brykietu drzewnego i drewna opałowego. Ja palę drewnem w kominku. Nie korzystam tylko i wyłącznie z brykietu. Kiedy chcę cieszyć się trzaskającymi iskrami, widokiem płonącego drewna i kominkowym klimatem, zamiast brykietu spalam drewno. Mam w swojej drewutni odpowiedni zapas suchego drewna i korzystam z jego uroków. Zawsze jednak palę w sposób opisany w tym wpisie. Spalam drewno „od góry”, efektywnie, długo i bez konieczności dokładania do kominka przez długie godziny. Wtedy mam radość z palenia w kominku i nie muszę co chwilę do niego dokładać. Opisany sposób spalania drewna polecam wszystkim. Był on opisywany już na wielu stronach i forach internetowych. Ja tylko sprawdziłem to w praktyce, okrasiłem tą wiedzę zdjęciami i ująłem w spójny wpis.
Hej. Dzięki wszystkim za liczne podpowiedzi. Powoli zaczyna mi się klarować koncepcja. Tak jak wspomniałem parę postów wyżej, podoba mi się koncepcja użycia gazu (pomijam na razie problemy i koszty związane z podłączeniem gazu) jako bezobsługowa instalacja do utrzymywania minimalnej temperatury + kominek z płaszczem wodnym jako doraźne dogrzewanie na czas tutaj parę pytań, odnośnie takiej 'hybrydowej' instalacji z wykorzystaniem Volcano jako wymienników ciepła:1. Jak rozumiem Volcano wymaga raczej wysokiej temperatury na zasilaniu. Czy w przypadku ogrzewania gazem nie tracę korzyści z technologii piecy kondensacyjnych? Chodzi mi o to że w domu moje grzejniki działają na bardzo niskich temperaturach, bo ponoć tak jest najoptymalniej. 2. Czy Volcano nadaje się do utrzymywania temperatury rzędu 5-8st.? Czy zadana temperatura nie ma znaczenia i można dowolnie modulować temperaturą?3. Czy dodatkowo można do tego samego komina do którego podłączyłbym kominek, podpiąć również trociniak'a tak aby co jakiś czas wypalać również odpady zgromadzone? Czy może powinienem wówczas zrobić 2 kominy?4. Jeden z instalatorów piecy na gaz namawiał mnie na wykonanie murowanego komina zamiast stalowego. Twierdził że w momencie gdy siądzie prąd na jakiś czas jest ryzyko że mróz poprzez komin cofnie się do pieca i może zniszczyć piec. Czy to faktycznie realne ryzyko?5. Czy aby było zgodnie ze sztuką muszę w warsztacie wydzielić jakąś kotłownię, aby zamontować piec gazowy? Jeśli tak, to jakie są minimalne wymogi? Zastanawiam się czy mógłbym coś takiego wydzielić np. na antresoli, tak aby nie tracić miejsca na parterze?
A propos bezpieczeństwa nie mogłem sobie darować (zanim admin nie usunie - Drogi przyjacielu, ta sprawa jest dziecinnie prosta i byłem przekonany, że sam bez trudu odgadniesz co się stało. - Holmes sięgnął do kieszonki surduta, wyciągnął zegarek i spojrzał na cyferblat. - Ponieważ jak zapewne pamiętasz, za pół godziny jesteśmy umówieni na herbatkę u madame Taussaud, postaram się w kilku słowach wyjaśnić ci ten przypadek. - Uważam spotkania z tą starą wariatką za czystą stratę czasu. - burknąłem zirytowany złośliwą uwagą. Doprawdy, mógłby sobie darować złośliwości. - Cóż, jest to z pewnością osoba ekscentryczna. Przypominam ci jednak, że wielu z jej znajomych z jej polecenia zgłosiło się do nas, dzięki czemu żyjemy dość wygodnie nie martwiąc się o środki finansowe – Holmes zatrzasnął pokrywkę zegarka – a wracając do sprawy – jedyne, co w pewien sposób tłumaczy , że jeszcze sam nie domyśliłeś się rozwiązania zagadki jest twoja słaba znajomość techniki elektrycznej. - Nie można znać się na wszystkim. Ja studiowałem medycynę a nie szalone wynalazki jak nie przymierzając ten... jak im tam, Tesla albo Edison. - Zapewne. Ale właśnie dzięki temu, że swego czasu pan Nikola wyjaśnił mi, pobieżnie oczywiście, podstawy elektryczności, sprawa zagadkowej śmierci barona Pavlika i jego syna okazała się dla mnie niezbyt trudna... Holmes skierował się do szafy, z której wyjął swój „bardziej odświętny” surdut i przyjrzał mu się krytycznie. - Pora chyba wybrać się do krawca... Moje odzienie zaczyna powoli przypominać bardziej łachmany kloszarda niż wykształconego gentelmana. Mówiąc to Holmes zapewne zastanawiał się w duchu, czy pojawienie się u pani Taussaud w lekko wyliniałym surducie może jeszcze uchodzić za nieszkodliwe dziwactwo czy też będzie to po prostu widziane jako objaw zwykłego niechlujstwa. - Zatem, co się wydarzyło ? Znaleziono ich zwłoki, w zgliszczach laboratorium barona. Dookoła ciał leżących na drewnianej podłodze pozostały dziwne wzory – prawdopodobnie wypalone albo wykonane tam w jakiś inny sposób. Inspektor Lestrade sugerował, że być może wzory te powstały podczas pożaru, ale nigdy się z czymś takim wcześniej nie spotkano – przypomniałem, zaciekawiony w istocie. - Ten interesujący szczegół również za chwilę ci wyjaśnię. Muszę jednak zacząć od tego, że baron od pewnego czasu pracował nad urządzeniem opartym na wynalazku mojego przyjaciela Nikoli. Chodzi o pewnego rodzaju aparat – mniejsza o techniczne szczegóły, które baron tłumaczył mi dwa razy. Muszę jednak ci się przyznać, że nawet gdyby tłumaczył mi to jeszcze kolejne dwa razy – też zapewne bym tego nie zrozumiał. Aparat ten wytwarzać miał prąd elektryczny o ogromnej mocy. - Nie rozumiem, po co to igranie z życiem ? Podczas pokazów Tesli, które razem widzieliśmy byłem przekonany, że za chwilę zostanie porażony którąś z tych jego błyskawic i taki będzie koniec jego szalonych doświadczeń. Każdy normalny człowiek raczej unika piorunów dla własnego dobra. - Ha. Przyznaję, że i mnie baron wydał się nie do końca przy zdrowych zmysłach. Wyobraź sobie, miał on ideę zbudowania aparatu do gotowania strawy z pomocą elektryczności. Wyobrażasz to sobie Watsonie ? Gospodyni grzejąca zupę za pomocą elektrycznych piorunów zamkniętych w jakimś aparacie z blach i drutów ? Zapewne tego wynalazku już się nie doczekamy, skoro baron nie żyje. - I bardzo dobrze. Gdyby niektórych szalonych wynalazków nie stworzono, świat były lepszy. - W każdym razie elektrycznych garnków ludzkość nie pozna. Wracając do sprawy – tego dnia baron przeprowadzał właśnie próby swojego aparatu do wytwarzania wyładowań elektrycznych. Oczywiście był świadom grożącego mu niebezpieczeństwa dlatego też wykonał specjalne, długie uchwyty do których przymocowane były przewody elektryczne. Tak, aby mógł wykonywać eksperymenty będąc jednocześnie w bezpiecznej odległości. I zapewne nic złego by się nie wydarzyło, gdyby – jak to zwykle w takich przypadkach bywa – drobne niedopatrzenie. - Zapewne źle obliczył długość tych... uchwytów ? - Ależ nie. To akurat obliczył ze słusznym zapasem jak sądzę. Niestety, wchodząc do swojego laboratorium nie zamknął za sobą drzwi. Kiedy baron był zajęty swoimi elektrycznymi doświadczeniami, przez te drzwi niepostrzeżenie do pomieszczenia wśliznął się jego 7 letni synek. I co gorsza, miał w ręku zabawkę – gumową gruszkę do spryskiwania wodę. Ot – chciał zrobić ojcu żart i popryskać go znienacka wodą... - Dzisiejsze wychowanie młodzieży pozostawia wiele do życzenia. Za moich czasów dzieci nie przeszkadzały rodzicom w pracy. Nie wyobrażam sobie, żebym bez pozwolenia mógł wejść do gabinetu mojego ojca. - Czasy się zmieniają. Młodzież dzisiejsza jest rozwydrzona, nosi długie włosy i niestosowne ubrania. Wyobraź sobie drogi przyjacielu widziałem onegdaj młodzieńca, którego wziąłem początkowo za kobietę. Ludzkość chyli się ku upadkowi... Holmes przywdział swój surdut i strzepywał teraz z niego pyłki. - Nieszczęśliwym trafem, kiedy brzdąc skradał się za plecami ojca, ten akurat operował swoimi elektrycznymi przyrządami. Musisz wiedzieć, drogi Watsonie – że w takich doświadczeniach ogromnie ważne jest to, aby nie wykonywać ich w miejscach wilgotnych ponieważ – wyobraź sobie – wilgoć jest doskonałym przewodnikiem dla elektryczności. - W istocie – burze zazwyczaj idą w parze z deszczem. – powiedziałem. - Kiedy więc chłopak spryskał nieoczekiwanie wodną mgiełką ojca ten natychmiast został rażony elektrycznością ze swojego aparatu. To samo oczywiście spotkało też dziecko. Co gorsza, elektryczne wyładowania z upuszczonych przez ofiarę przewodów spowodowało pożar, który spustoszył laboratorium. - A te dziwne wzory na podłodze ? Dopytałem. - Wyobraź sobie, że widziałem niedawno w książce, wydanej przez pewnego matematyka z Getyngi rysunki takich właśnie wzorów. Powstają one kiedy prąd elektryczny przepływa po materiale podczas elektrycznych wyładowań. Kiedy baron upadając wypuścił z ręki elektryczne przewody spowodowały one właśnie taki zdumiewające wzory na podłodze... Watsonie ! Chodźmy – nie wypada spóźniać się na proszoną herbatkę. Holmes zdjął z wieszaka parasol i skierował go we mnie jak szpadę.
Please add exception to AdBlock for If you watch the ads, you support portal and users. Thank you very much for proposing a new subject! After verifying you will receive points! misiek1784 05 Jul 2017 20:13 14646 #1 05 Jul 2017 20:13 misiek1784 misiek1784 Level 14 #1 05 Jul 2017 20:13 Przeglądałem ostatnio yt i wpadłem na filmik pokazujący piękne wzory wypalane wysokim napięciem. Link Czy ktoś z was próbował coś takiego zrobić? Czy taka "zabawa" jest bardzo niebezpieczna? Mam nadzieję że w dobrym temacie umieściłem ten post. #2 05 Jul 2017 20:29 Arek_v1 Arek_v1 Level 14 #2 05 Jul 2017 20:29 To są wzory lichtenberga, napięcie na wyjściu transformatora z mikrofalówki są śmiertelnie niebezpieczne, lepiej uważać :p #3 05 Jul 2017 21:15 misiek1784 misiek1784 Level 14 #3 05 Jul 2017 21:15 Czy np układem z paralizatora również możemy uzyskać taki efekt? #4 05 Jul 2017 21:29 User removed account User removed account User removed account #4 05 Jul 2017 21:29 misiek1784 wrote: Czy np układem z paralizatora również możemy uzyskać taki efekt?Paralizator daje ogromne napięcie, nikły prąd = praktycznie żadnej mocy. Transformator od kuchenki mikrofalowej to jakieś 2kV, prąd do 1000mA = 2kVA. Takie napięcie świetnie 'toruje' drogę dla przepływu dużego prądu nie tylko przez drewno na filmie ale i przez tkanki... Przyjmij, że limit dla człowieka to te 30mA... #5 05 Jul 2017 21:50 misiek1784 misiek1784 Level 14 #5 05 Jul 2017 21:50 Domyślam się że z tym trafem to nie przelewki i trzeba bardzo uważać. #6 12 Mar 2019 22:33 pawlik722 pawlik722 Level 23 #6 12 Mar 2019 22:33 Tutaj jest bardzo ciekawy filmik z wykorzystaniem takiej maszynki. Jest krótko opisane jak się postępuje żeby to wykonać ale rdzo po krótce. Za to efekt świetny. polecam obejrzeć i przepraszam za odkop
jak wypalać prądem w drewnie